Prawda was wyzwoli!
- Ola Cz.
- 5 mar 2012
- 3 minut(y) czytania
„I dam wam serce nowe
i ducha nowego tchnę do waszego wnętrza, odbiorę wam serce kamienne, a dam wam serce z ciała. Ducha mojego chcę tchnąć w was i sprawie byście żyli według mych nakazów i przestrzegali przykazań i według nich postępowali”. (Ez 36,26n)
By być jak uczeń Chrystusa nie wystarczy chodzić do kościoła, modlić się, myśleć czasem z troską o innych, uważać się za wierzącego, chodzić na spotkania modlitewne i mieć poczucie że wszystko jest OK. Moje przeświadczenie, że wszystko jest OK może być pułapką, uśpieniem mojego sumienia, brakiem pokory – „z czego mam się spowiadać? - przecież tak mało grzeszę?”. Tyle dobrych rzeczy robię, modlę się, poszczę, chodzę na Eucharystię, ba - udzielam się społecznie, pomagam-ja to jestem o wiele lepsza od tej sąsiadki z góry, która nie dość, że w ogóle nie chodzi do kościoła, to jeszcze co chwilę ma innego faceta, z którym żyje na „kocią łapę”, albo od kumpla, który chleje i zaniedbuje rodzinę...
No a ja to zupełnie co innego - męczę się z moim chłopem w związku sakramentalnym juz prawie 20 lat. Ja to jestem przykładem!
Św. Jan przestrzegał nas przed taka postawą: "Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy" (1J 1,8). Oszukując siebie samych, nie dopuszczając prawdy o sobie, o swoich słabościach i grzechach, sami skazujemy się na śmierć duchową. Mówimy „nie” Bożemu Miłosierdziu.
Każdy grzech powoduje w sercu ranę, jeden większą, a drugi mniejszą, ale każda krwawi. Każdy grzech nie wyznany jest śmiercionośny. Dodatkowo, jeśli trwamy w przeświadczeniu, że nie ma w nas grzechu i nie wyznajemy go, to nasze cierpienie coraz bardziej się pogłębia.

Znam osobę, która kilka lat nie wyznawała grzechu ciężkiego. Miała przeświadczenie, że czyniła źle, ale jej pycha i fałszywy wstyd nie pozwalały jej stanąć w prawdzie przed sobą samym. Oszukiwała siebie i maltretowała się przez poczucie grzechu, zranienia i krzywdy.
Taki człowiek staje się obolały na duszy i na ciele. Często grzech nie wyznany prowadzi do depresji, lęków, apatii, powoduje dyskomfort, który w celu ukrycia przed samym sobą staramy się zepchnąć do podświadomości, zagłuszyć i przykryć maską. Trwanie w grzechu potrafi męczyć i ranić najdotkliwiej. Człowiek sam odcina się od światła i coraz bardziej zanurza się w ciemności. A w ciemności króluje szatan.
Taplanie się w błocie własnego grzechu powoduje, że patrzymy na siebie z niechęcią, nie chce się nam żyć. Nie mamy w sobie radości. Albo wręcz przeciwnie zakładamy maskę i udajemy, że wszystko jest w porządku, jesteśmy wesołkowaci, za wszelką cenę chcemy się pokazać z jak najlepszej strony. Ale to wszystko jest udawaniem i nie ma w nas wolności.
To, co staramy sie ukryć przed własnym sumieniem, nigdy nie zostanie ukryte przed Bogiem, gdyż już prorok Jeremiasz utrzymywał, że nieprzeniknione i nieodgadnione jest serce człowiecze (17,9). Dlatego zapytał: „Któż je zgłębi?” W Nowym Testamencie dostajemy odpowiedź:Tylko Bóg zna i przenika ludzkie serce, bada je. Nic się nic ukryje przed Jego wzrokiem.Człowiek patrzy tylko na twarz, a Bóg widzi serce. Tylko też Bóg potrafi je zmienić, transplantować. Świadomi tej prawdy prośmy Boga, żeby stworzył w nas „serce czyste" (Ps 51,12) - człowieka, odnowionego wewnętrznie.
Wiadomo komu na trwaniu w grzechu zależy. Szatan uczyni wszystko, aby człowiek się zamknął w swoim cierpieniu, aby się męczył wewnętrznie, nie akceptował siebie, przeżywał rozdarcia, aż do skrajnego odrzucenia siebie. On za wszelką cenę będzie zwodził i manipulował udręczoną duszę, aby nie wypłakała, nie wykrzyczała i nie wypowiedziała: Panie przebacz. Przepraszam, że Cię zraniłam.
Osoba, o której pisałam wcześniej, kiedy po splocie różnych zdarzeń i sytuacji przyszła do Jezusa i wyrzuciła z siebie to, co ją tyle lat zatruwało, doznała wielkiej łaski nawrócenia. Jezus nie pytał o nic, tylko ją mocno przytulił i dał nowe życie. Osoba ta zrozumiała, że wszystkie trudne, bolesne i grzeszne doświadczenia jej nie przekreśliły, bo Bóg nigdy! nie rezygnuje z człowieka.
Comments