O spowiedzi z zupełnie innej perspektywy cz. 1
- ks. Tomasz Delurski
- 20 lis 2012
- 2 minut(y) czytania
Najpierw jest Bóg - Ojciec - Miłość, a dopiero potem grzech i jego sens. Moralność bowiem i jej uzasadnienie w pierwszym rzędzie wynika z samego Boga i z tego kim On jest, oraz jaki ma stosunek do nas.

Taka jest perspektywa naszej spowiedzi: Ukrzyżowany. Ręce, nogi, bok. Miłość i cena za grzech.
Najtrudniej zacząć pisanie. Rozpocząć od jakiejś myśli czy wątku, potem tekst już prawie pisze się sam. Z tekstem o sakramencie pokuty i pojednania pewnie jest identycznie. Zacząć więc należy od samego Boga. Po pierwsze dlatego, że jest On początkiem wszystkiego „i chcenia i działania”, ale także w celu uniknięcia niebezpiecznego położenia akcentu na siebie samego. Sakrament pokuty może być bowiem kręceniem się wokół siebie, swoich grzechów, swojej walki z grzechem itd. Traci się wtedy wymiar teologiczny sakramentu. Czasem w spowiedzi, czy przygotowaniu do niej nie pojawia się nawet problem Boga. Ześrodkowanie na nas samych w sakramencie pokuty może mieć opłakane skutki. Nie tylko bowiem chodzi o zakamuflowany egoizm, ale o coś znacznie bardziej poważnego, a nawet śmiertelnego.
Myślę tu o grzechu najstraszniejszym spośród wszystkich, mianowicie o grzechu pychy. To grzech iście szatański, ponieważ sam Lucyfer został strącony sprzed oblicza Boga z jego powodu. Święty Tomasz, cytując Boecjusza, mówi: „podczas gdy wszystkie inne występki uciekają od Boga, jedna tylko pycha przeciwstawia Mu się”. To grzech najstraszniejszy ponieważ wsącza się w duszę bardzo podstępnie i daje pozory pracy duchowej i postępu. Może się bowiem tak zdarzyć, że ktoś pracuje duchowo, spowiada się, poprawia z różnych sfer, ale szatan trzyma go w niewoli pychy. „Tak samo z przyjemnością wyleczyłby cię z odmrożeń, gdyby w zamian mógł ci dać raka. Pycha jest bowiem duchowym rakiem – zżera samą możliwość miłości, zadowolenia czy wręcz zdrowego rozsądku” (C. S. Lewis). Czasem ktoś przychodzi do spowiedzi i rozpoczyna spowiedź od tego, że nie ma się z czego spowiadać, bo właściwie nie grzeszy. Najczęściej dotyczy to osób starszych. Radzę wtedy, z wrodzoną sobie złośliwością, aby napisali pismo do Watykanu prosząc o rozpoczęcie procesu kanonizacyjnego. W rzeczywistości jednak jest to bardzo niebezpieczny moment, bo może być i tak, że człowiek siedzi w głębokiej ciemności, bez jakiegokolwiek światła. Wtedy rzeczywiście nic nie widać…Żeby zakończyć temat pychy zacytuję św. Grzegorza Wielkiego: „Nadęcie pysznych przejawia się w czterech postaciach. Bo albo sądzą, że dobro, jakie jest w nich, sami sprawili; albo, jeśli wierzą, że im zostało dane z góry, uważają, że na nie sami zasłużyli; albo chełpią się posiadaniem czegoś, czego nie mają; albo pogardzając drugimi chcą pokazać, że tylko oni coś mają”. Trzeba więc zacząć od Boga i od tego kim On jest, a kim jesteśmy wobec Niego. Ta optyka ustawia także sakrament pokuty i pojednania. Oczywiście jest to temat rzeka i zamierzam go tylko zarysować. Wystarczy jeśli rozpoczniemy od medytacji nad początkiem modlitwy Pańskiej, „Ojcze nasz”. Ile ciepła i czułości jest w tym stwierdzeniu. Bóg to dobry Ojciec, może zupełnie inny od tego, którego znasz z własnego doświadczenia.
Żeby dużo nie pisać proponuję odsłuchanie zapisu rozważań ojca Augustyna Pelanowskiego o Ojcostwie Boga.
cdn.
Comments