O spowiedzi z zupełnie innej perspektywy cz. 7
- ks. Tomasz Delurski
- 29 gru 2012
- 5 minut(y) czytania

Żal za grzechy
Przebrnąwszy przez rachunek sumieniadocieramy do punktu drugiego, czyli żalu za grzechy. Kiedy człowiek uświadamia sobie kim jest Bóg, jak bardzo zranił Go i siebie grzechem, rodzi się stan zwany żalem za grzechy. Niekoniecznie musi być to jakiś stan uczuć. Jest to bowiem raczej przeświadczenie o miłości Boga skonfrontowanej z ohydą mojego grzechu. To swego rodzaju “ból duszy”. Zagubione gdzieś nabożeństwo do świętego Dobrego Łotra mogłoby nas tu wiele nauczyć… Łacińskie contritio oznacza zgniecenia, łamanie, anulowanie. Przedstawia więc stan człowieka rozumiejącego wagę swojego grzechu, jak też zerwanie więzi z tym grzechem. Czasem jednak ciężko jest żałować za grzechy, które wiążą się z jakąś formą przyjemności. W czasie niektórych spowiedzi aż czuć delektowanie się wyznanymi grzechami. Pytam więc wtedy zazwyczaj czy penitent, gdyby sytuacja wróciła, zrobiłby to samo. Jeśli odpowiedź jest twierdząca trzeba się poważnie zastanowić nad udzieleniem rozgrzeszenia. Jeśli jednak występuje owy “ból duszy” to może być on dwojakiego rodzaju. Pierwszy żal “doskonały płynie z miłości do Boga i z tego, że Boga zraniło się grzechem. Drugi “niedoskonały” płynie np. z powodu strachu przed piekłem. Wystarczającym jest ten drugi jeśli chodzi o warunki sakramentu pokuty. “Akt attritio lub skruchy, powinien być prawdziwy i formalny (tj., nie udawany); powinien być nadprzyrodzony, (tj. zainspirowany i zależny od łaski oraz motywowany pewnym rozważaniem poznanym dzięki światłu wiary); musi być najwyższy (tj., penitent musi postrzegać grzech za największe zło – nie wymaga to intensywnego poczucia smutku, lecz raczej przeświadczenia o złu zawartym w grzechu); oraz musi być powszechny (tj. rozciągać się na wszystkie grzechy śmiertelne danej osoby).
Naturalny smutek albo wyrzuty sumienia (oparte na jakimś doczesnym motywie, jakim jest np. wstyd) nie są wystarczające ponieważ Sakrament Pokuty przynależy do porządku nadprzyrodzonego”. W przypadku braku kapłana, a w niebezpieczeństwie śmierci należy wzbudzić akt żalu doskonałego, z intencją spowiedzi sakramentalnej jeśli będzie ku temu sposobność. W teorii łatwo to wyrazić, na szczęście sam Bóg ocenia serce człowieka. Trudno jednak polegać na tym rodzaju pojednania jeśli w ciągu życia nie praktykowało się tego ćwiczenia. Znów można posłużyć się na koniec tekstami Pisma, choćby psalmem 51 “Miserere”. Mocne postanowienie poprawy nie jest prężeniem duchowych muskułów. Zaparciem się siebie i obietnicą nie-grzeszenia więcej. Tu znów może dojść do głosu nasz stary wróg, czyli pycha. Można budować ten aspekt przygotowania tylko na sobie, lub na niezadowoleniu z siebie. Nie ma to nic wspólnego z prawdziwym postanowieniem poprawy. Jeśli bowiem określimy, co jest naszym grzechem, to czas na plan naprawczy. Plan taki musi być mądrzejszy od doraźnego łatania dziur w Polskich drogach, musi być realny. Najczęstsze błędy to syndrom Matki Bożej (“więcej nie będę grzeszyć”), syndrom proszku do prania (“chcę się poprawić ze wszystkiego”) oraz syndrom mnicha (“będę się więcej modlił”). Wszystkie te zapewnienia są warte mniej więcej tyle samo, co rozkład jazdy na stacji PKP. Tu czas i miejsce na bardzo konkretne decyzje i środki. Np. codziennie wraz z apelem Jasnogórskim odmówię dziesiątek różańca w intencji dusz w czyśćcu, albo ustawię budzik 10 minut wcześniej niż dotychczas, aby odmówić poranną modlitwę, skasuję pewne filmy z dysku komputera. Z tych postanowień powinniśmy się “rozliczać” przy następnej spowiedzi. To pokazuje nam i kapłanowi dynamikę naszego życia duchowego. Błąd, co do postanowienia poprawy jest chyba najczęstszym powodem odmówienia rozgrzeszenia. Odwrócenie się od zła musi być radykalne. Odmowa udzielenia rozgrzeszenia zawsze wynika z błędu po stronie penitenta. Jeśli spełnione są wszystkie warunki, kapłan niejako “musi” udzielić rozgrzeszenia, jest bowiem tylko szafarzem łaski miłosiernego, ale nie naiwnego Boga. Odmawia się najczęściej rozgrzeszenia w przypadku zamieszkiwania bez ślubu mężczyzny i kobiety kiedy podejmują oni współżycie seksualne. Drugim z takich wypadków jest stosowanie antykoncepcji jako metody regulacji płodności na sposób stały (tzw. mentalność antykoncepcyjna). Czerpanie zysku ze zła (pornografia, narkotyki itd.) Poza tym, co warto przypomnieć, brak przebaczenia, ani nawet chęci przebaczenia, także są powodem odmowy rozgrzeszenia. Postanowienie poprawy także powinno zawierać pewne elementy. “Intencja musi być stanowcza (przynajmniej w chwili gdy jest podejmowane postanowienie poprawy), musi być skuteczna (musi istnieć intencja unikania okazji do grzechu oraz zwyczajne środki chroniące przed grzechem – zarówno ostrożność jak i modlitwa). Musi również występować intencja naprawy – na ile to możliwe – szkody wyrządzonej przez grzech. I w końcu, intencja musi być powszechna (tj., postanowienie unikania wszelkich grzechów śmiertelnych)”.
Przy wyznaniu grzechów najczęstszym uczuciem jest wstyd. I wbrew pozorom to bardzo dobry objaw. Aby uniknąć paraliżującego strachu można stosować formułę spowiedzi “Boże zgrzeszyłem przeciw Tobie…”, zupełnie tak jakby mówiło się do Boga, wszak kapłan jest tylko pośrednikiem, który występuje in persona Christi. Powinno się także zacząć od “grubego kalibru grzechów”, wtedy łatwiej przejść przez spowiedź. Oczywiście pisałem już, że w przypadku grzechów śmiertelnych należy je określić tak dokładnie jak to tylko możliwe. Sam schemat spowiedzi jest ogólnie znany, więc zwrócę tylko uwagę na pewne aspekty. Wypada po znaku Krzyża i pozdrowieniu Pana Jezusa zastosować krótką autoprezentację. Nie chodzi tu oczywiście o pełne dane personalne, ale o informacje, które pomogę kapłanowi uzyskać właściwą ocenę moralną. Do takich informacji zalicza się: czas od ostatniej spowiedzi odbycie pokuty wiek stan cywilny można dodać wykształcenie dalej rozliczamy się z pracy od poprzedniej spowiedzi, wyznajemy grzechy rozpoczynając od grzechu głównego i walki z nim. Na zakończenie formułka oklepana, ale dość ważna “Więcej grzechów nie pamiętam…” Teraz kapłan podejmuje dialog w celu wyjaśnienia, zwrócenia uwagi. Trzeba jednak pamiętać, że w konfesjonale także mamy swoje prawa tzn. kapłan może nas pytać o grzechy natomiast nie wolno mu wchodzić w szczegóły, które nie są konieczne do oceny moralnej. Ze strony penitenta także nie powinna spowiedź wyglądać jak laurka ze szczegółami technicznymi na temat grzechów. Następnie ma miejsce nałożenie pokuty. Zazwyczaj kapłan pyta czy penitent przyjmuję pokutę. Tutaj także trzeba wszystko wyjaśnić ponieważ może się zdarzyć, że pokuta nie jest możliwa do wykonania. Udzielane jest rozgrzeszenie i formuły końcowe. Może się zdarzyć, że kapłan odmówi także modlitwę prosząc, aby Bóg przyjął dobre uczynki penitenta jako wynagrodzenia za grzechy w słowach: “Niechaj męka Pana naszego Jezusa Chrystusa, zasługi Najświętszej Maryi Panny i wszystkich Świętych, oraz to wszystko, co dobrego uczynisz i przykrego zniesiesz, posłuży ci do otrzymania odpuszczenia grzechów, pomnożenia łaski i wyjednania nagrody życia wiecznego. Amen”. Najczęściej schemat wygląda w ten sposób, że penitent na jednym wydechu wypowiada grzechy, słucha pokuty i reszty już nie słucha czując ulgę (kiedy słyszę taką spowiedź zaraz przypomina mi się refleksja proboszcza z filmu «U Pana Boga za piecem» “Ot, ciekawostka jaka, ludzie jak grzeszą to powolutku, dokładnie, rozsmakowują się w tym grzechu, a jak pokutę odprawiają to zawsze byle jak i po łebkach”) Otóż ktoś przyrównał sakrament pokuty do prysznica. Wchodzimy pod prysznic cali brudni (wyznanie grzechów), namydlamy się (dialog z kapłanem) i w końcu spłukanie brudu (rozgrzeszenie). Najprzyjemniejszy moment to właśnie rozgrzeszenie, warto więc wsłuchać się w piękne słowa formuły rozgrzeszenia: “Bóg, Ojciec miłosierdzia, który pojednał świat ze sobą przez śmierć i zmartwychwstanie swojego Syna i zesłał Ducha Świętego na odpuszczenie grzechów, niech ci udzieli przebaczenia i pokoju przez posługę Kościoła. I JA ODPUSZCZAM TOBIE GRZECHY W IMIĘ OJCA I SYNA, + I DUCHA ŚWIĘTEGO”. Po odejściu od konfesjonału, na znak czci, całujemy stułę.
Comments